Kryzysowe zarządzanie

23.09.2024 r. l Bożena Uścińska

powodz 2 fot-jacek-halicki-wikimedia.jpeg

 

– Dzwoni pan Janek – mówi twoja żona zasłaniając głośnik w telefonie komórkowym. – Pyta, czy ma przyjechać? Chce pomóc przy sprzątaniu pizzerii!

– Przecież jego wieś też zalało! – odpowiadasz. – Niech zostanie w domu. Niech ratuje własny dom! – odpowiadasz żonie. – Zresztą, jak by miał tu dojechać? Powiedz mu, że daję wszystkim pracownikom dwutygodniowy urlop. Zapłacę jak za chorobowe.

Tę samą wiadomość, co panu Jankowi, żona przekaże jeszcze jedenastu osobom. Za każdym razem zaczyna od krótkiego, zgodnego z rzeczywistością, opisu sytuacji.

– Tak, „Smaki Itali” bardzo ucierpiały. Nie, nie wiadomo, kiedy pizzeria znów będzie działać. Ale mąż nie zwolni nikogo! Poruszy niebo i ziemię, żeby zdobyć pieniądze na odbudowę lokalu. Na razie czyścimy, wynosimy zniszczone sprzęty. Pomagają synowie, znajomi, sąsiedzi. Od jutra ma być wojsko, więc sprzątanie przyspieszy. 

Kończąc rozmowy żona uspokajała pracowników:  – Trzymajcie się! Nie myślcie teraz o pracy, tylko o własnej rodzinie. Zabezpieczcie domy. Możecie wysłać gdzieś rodziców i dzieci? Niech nie patrzą na to, jak wygląda teraz ich miejscowość! Bądźcie dla siebie dobrzy! A do nas dzwońcie w razie potrzeby o każdej porze dnia i nocy!

Ze zdumieniem przysłuchujesz się temu, co a zwłaszcza, jak mówi twoja żona: spokojnie, rzeczowo, z zaskakującym ciepłem w głosie.

Gdybyś to ty odbierał telefony, wybuchnąłbyś pewnie już podczas drugiej rozmowy. Nie znosisz przecież powtarzać ciągle tego samego. I wściekasz się, gdy padają pytania, na które nie znasz odpowiedzi. Na przykład teraz, irytujesz się, bo skąd niby masz wiedzieć, kiedy pizzeria zacznie znowu działać? I czy na dłuższą metę uda się zatrzymać wszystkich pracowników? Czy nie spadną ich zarobki? Chcesz jak najlepiej, współczujesz, dajesz dwa tygodnie urlopu, ale te pytania…

– Umówmy się, że od teraz ja będę rozmawiać z pracownikami – zarządza twoja żona. – Ludzie są w szoku. Reagują skrajnie. Nie wiesz, kto zacznie płakać, kto oskarży nas o całe zło tego świata! A pewnie najgorsze przyjdzie dopiero za kilka miesięcy. Teraz ludzie czują się bezradni, za jakiś czas mogą poczuć się opuszczeni. Przecież media nie będą się nami zajmować w nieskończoność. Nie widomo, jak długo będziemy musieli zabiegać o pomoc!  

– Musimy stworzyć jakiś sensowny plan na najbliższe lata – kontynuuje Małgorzata. – Na razie bądźmy gotowi na wszystko. Pewnie usłyszymy pretensje, złośliwości. Boję się o panią Mieczysławę! Po tym, co w życiu przeszła, psychiatra pewnie znowu da jej L4. Nie wiem, czy w ogóle wróci i czy jeszcze kiedyś będziemy mieć taką kucharkę. Inni też mogą odejść... Poszukają innej pracy, bo będzie ciężko. Ale przecież mamy siebie – żona bierze cię za rękę. – Pokonaliśmy tyle trudności. Poradzimy sobie i teraz! Jak zawsze!       

– Gośka, nie wiedziałem, że z ciebie taki psycholog – próbujesz żartować. Przecież nie przyznasz, że jesteś wzruszony. Kolejny raz dociera do ciebie, jak wielkie masz wsparcie w kobiecie, którą wiele lat temu poprosiłeś o rękę. 

– A żebyś wiedział! – odpowiada ze śmiechem i dodaje groźnie. – Dlatego od teraz musisz mnie we wszystkim słuchać. Przejmuję dowodzenie – w domu i w pizzerii! Od dziś zarządzanie kryzysowe przechodzi w ręce kobiety! 

– Na jak długo? – przekomarzasz się i cieszysz, że oboje macie poczucie humoru. Śmiech to wasz niezawodny sposób, by rozładować napięcie.

 

mz-powódź.jpeg     mz-powódź-2.jpeg

 

 

 


 

Głowa w równowadze - cykl tekstów i porad dla mieszkańców pieszyc

Artykuł jest częścią cyklu Głowa w równowadze, w których psycholog Bożena Uścińska pomaga swoim czytelnikom i pacjentom Przychodni Miejskiej w Pieszycach spojrzeć na codzienne życie i spotykające nas wszystkich dylematy, trudności i problemy z perspektywy naszego własnego dobrostanu.

Zachęcamy do czytania, dumania i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami.

Kolejny tekst już za dwa tygodnie.

 

Zobacz również:

Przewiń do góry