Kiedy mobber przegrywa

16.12.2024 r. l Bożena Uścińska

vitaly-gariev-unsplash-klotnia-srodek.jpeg

 

– Zobacz, co nam wręczył kierownik Topola na koniec spotkania – mówisz do swego męża czekającego w aucie pod bramą zakładu. –Formularz, w którym mamy opisywać zdarzenia świadczące, że padliśmy ofiarą mobbingu.

– Natalia, daj ten świstek – twój mąż wyrywa ci kartkę formatu A4.  

– W przypadku zamiaru dochodzenia swoich praw na drodze sądowej zaleca się prowadzenie dziennika mobbingu – odczytuje na głos treść pierwszego zdania. – Powinien on zawierać podstawowe dane dotyczące przebiegu zdarzenia, które naruszało twoją godność, integralność lub było wymierzone w inne należne ci prawa pracownicze.  

  1. Data, godzina, miejsce zdarzenia.
  2. Dokładny opis tego, co się wydarzyło.
  3. Kto i jakie działania podejmował przeciwko tobie?
  4. Kto był obecny? Czy świadek widział i słyszał, co się działo podczas zdarzenia?
  5. Jak ty zachowywałeś się w czasie tej sytuacji?

– I co powiesz? – pada pytanie, które twój małżonek przyjmuje z irytacją.

– Co to ma być?! – krzyczy. – Po to was wzywała dyrektor Kozłowska i ten pożal się boże nowy kierownik?

– Adam, spokojnie! – starasz się mówić cicho, łagodnie. Już wiesz, że za chwilę rozpęta się piekło.

– Co oni knują? Mają jakiś plan? – dopytuje mąż. – Chcę dokładnie wiedzieć, co mówili!

– Kozłowska powiedziała, że od dziś wszelkie skargi na czyjeś zachowanie będzie przyjmować tylko na takich formularzach – odpowiadasz pośpiesznie. – Mają być podpisane! 

– Co jeszcze mówiła?

– Daj mi się skupić – próbujesz zebrać myśli i precyzyjnie odtworzyć przebieg dwugodzinnego zebrania. Musisz przyznać, że dla ciebie szczególnie nieprzyjemnego. – Miałam wrażenie, że cała tyrada dyrektorki wymierzona była we mnie. Kozłowska prawie cały czas patrzyła na mnie. I kilka razy podkreśliła, że to, co mówi powinno zostać tylko pomiędzy zebranymi. Przypomniała o tajemnicy służbowej i konsekwencjach jej łamania. Przestrzegała, że nawet członków rodziny nie należy informować, o wszystkim co się dzieje w miejscu pracy!

– A najważniejsze, żeby o niczym nie dowiedział się Adam Surowiec! – szydzi twoja gorsza połowa. – Chyba nie zamierzasz jej słuchać?

„Może jednak powinnam?” – zadajesz sobie w myślach pytanie. To, co wypowiadasz na głos, jest jednak zaprzeczeniem tej myśli.

– Nie bój się. Wszystko ci powiem!

– Mówili coś o zmianie kierownika? – niecierpliwi się twój mąż.

– A skądże! – przerywasz. – Od tego Kozłowska zaczęła zebranie! Wyjaśniła, że Topola wygrał bardzo wymagający konkurs i że centrala z satysfakcją zatwierdziła jego kandydaturę. Ma podpisany kontrakt na trzy lata i nikt nie zamierza go w tym czasie usunąć ze stanowiska. Co więcej będą go wspierać. Do Polski przyleci główny technolog. Przez miesiąc będzie obserwował produkcję, żeby zoptymalizować działania kierownika. Z nami też ma się spotkać.

– Co jeszcze? – ponagla cię twój wyraźnie rozzłoszczony małżonek.

– Topola miał długą przemowę – bierzesz głęboki oddech. – Zapowiedział cotygodniowe spotkania z całym zespołem. Będziemy wspólnie omawiać problemy i wyjaśniać spory. Ponoć razem z dyrekcją ustalił, że z każdą z nas przeprowadzi rozmowę oceniająco- motywującą.

– A po co? – krzyczy Adam.

– Żeby nas lepiej poznać i trafnie przydzielić zadania. Do czasu tej rozmowy, mamy się też zastanowić, czy odpowiada nam obecne stanowisko – kontynuujesz. – Kozłowska popatrzyła wtedy na mnie i dodała, że w dziale dystrybucji jest wakat. To przecież u ciebie! Wiesz coś o tym? – pytasz zaskoczona. 

– Tak, chcą kogoś przyjąć – odburkuje twój mąż. – A co, chciałabyś się do nas przenieść?

– Może to by było zdrowsze… – zaczynasz i nie kończysz, bo Adam przerywa ci do reszty już wytrącony z równowagi.

– Masz siedzieć tam, gdzie jesteś! – wykrzykuje. – Inaczej nie będę nic wiedział, co się dzieje na produkcji.

– Przecież na razie nikt nie zrobi tam z ciebie szefa – odpowiadasz, chyba jednak zbyt szybko.

– Jeszcze zobaczymy!

– Co chcesz zrobić? – pytasz zaniepokojona.

– Nie twoja sprawa! Masz mnie tylko o wszystkim informować!

– Jak się wyda, że ci donoszę, to mnie zwolnią – dociera do ciebie zagrożenie. – Muszę mieć tę pracę! Potrzebujemy mojej pensji.

– Będzie, jak ja zdecyduję! – słyszysz coś, co z kolei ciebie doprowadza do wybuchu.

– Przez twoje chore ambicje jestem izolowana i obgadywana za plecami – wyliczasz. – I przez ciebie chcą się mnie pozbyć z zespołu. Mogę nie dostać podwyżki…

– Uważaj na słowa! – słyszysz w odpowiedzi.

– Jak ty traktujesz ludzi? – już się nie boisz powiedzieć, co cię męczy od dawna. – Było mi żal poprzedniego kierownika. To solidny, pracowity człowiek. Zrobiłeś wszystko, żeby go wykończyć! Wiesz, cieszę się, że Topola chce go zaprosić na spotkanie opłatkowe… I mam nadzieję, że kierownik przyjdzie mimo tego, co mu robiliśmy!

– Oj, bo się wzruszę! – syczy twój małżonek.

– Nie, nie wzruszysz się! – krzyczysz. – Ludzie to dla ciebie tylko nic nieznaczące pionki. Nikogo nie szanujesz. Z nikim się nie liczysz. Każdy, kto ci stoi na drodze, oberwie. Jesteś narcyz i egoista!

To nie były ostatnie przykre słowa, które tego dnia usłyszał od ciebie twój mąż – jeszcze w aucie, a potem w domu podczas długo trwającej kłótni. Po wielu godzinach ze zdziwieniem spostrzegłaś jednak, że po raz pierwszy od wielu miesięcy, poczułaś ulgę.  


 

Głowa w równowadze - cykl tekstów i porad dla mieszkańców pieszyc

Artykuł jest częścią cyklu Głowa w równowadze, w których psycholog Bożena Uścińska pomaga swoim czytelnikom i pacjentom Przychodni Miejskiej w Pieszycach spojrzeć na codzienne życie i spotykające nas wszystkich dylematy, trudności i problemy z perspektywy naszego własnego dobrostanu.

Zachęcamy do czytania, dumania i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami.

Kolejny tekst już za dwa tygodnie.

 

Zobacz również:

Przewiń do góry