Kiedy pupil odchodzi
24.02.2025 r. l Bożena Uścińska
– Powiedzieć im czy nie? – zastanawiasz się od chwili przyjścia do kawiarni.
Siedzisz z grupą starych znajomych przy ulubionym stoliku. Z paniami znasz się jeszcze z liceum, panowie dołączyli do waszej paczki nieco później. Większość z nich to mężowie twoich szkolnych koleżanek. Zawsze wydawało ci się, że znasz ich na wylot, ale tym razem naprawdę nie wiesz, jak zareagują na to, co za chwilę usłyszą. Po długim namyśle decydujesz, że nadszedł czas, by przerywać ożywioną dyskusję.
– Cisza! –próbujesz przekrzyczeć przyjaciół. – Rozalia nie żyje!
– Rozalia? – pyta zaskoczony Czesław. – Znamy ją?
– Pewnie, że znamy! – oburzasz się. – Od 12 lat! To kotka Alicji! Nie pamiętasz? Ta sama, którą zawsze kazałeś zamykać w kuchni!
– Nie lubię kotów… – zaczyna Czesław, ale nie kończy.
– Dość! Ani słowa więcej! – ostrzeżenie pada z ust Gieni, jego żony. – Wiemy, że nie znosisz zwierząt. Nigdy nie chciałeś ani psa, ani kota. Nawet patyczaki i rybki uznałeś za zbyt duży kłopot. A dzieci tak marzyły, by mieć pupila. Egoista!
– Gieniu, daj spokój – prosisz. – Jeszcze nie skończyłam. Mam pewien pomysł, ale nie wiem, jak go przyjmiecie. Myślę, że Alicja łatwiej zniesie stratę, jeśli zorganizujemy pogrzeb jej ukochanej kotki. Uprzedzam jednak, że taka uroczystość sporo kosztuje. Trzeba by wydać około 1500 złotych. Wszyscy wiemy, że Ali nie stać na taki wydatek! Złożymy się?
Kot to nie człowiek
Tak jak się tego spodziewałaś, twoja propozycja wywołała skrajne emocje. Wybuchła zażarta kłótnia. Padły w niej słowa, których wolałabyś nigdy nie usłyszeć. Zaskoczyła cię zwłaszcza Anka, najlepsza przyjaciółka Alicji.
– Nie będę prywatnym właścicielom cmentarzy dla zwierząt napychać kieszeni – oświadczyła. – Zwietrzyli świetny biznes! Wykorzystują rozpacz ludzi!
– Uważam, że to nieprzyzwoite urządzać zwierzęciu ludzki pogrzeb! I to za takie pieniądze! – wtóruje Jerzy.
– Nie licz, że pójdę na pogrzeb kota! – Czesław zwraca się do żony. – Nie będę się ośmieszał!
– Za grosz empatii – wzdycha Gienia. – Z kim ja się związałam?
– Przestańcie! – Zosia zapobiega dalszej konfrontacji małżonków. – Skupmy się na Alicji! Pamiętacie, w jakich okolicznościach Rozalia do niej trafiła?
– Pewnie, że pamiętamy – odpowiada Baśka. – To było po rozwodzie Ali z Tomkiem. Alka miała taką depresję, że w końcu trafiła do szpitala. Jak z niego wyszła, też nie było dobrze. Nie odbierała telefonów…
– I z nikim nie chciała się spotykać – dorzuca Zosia. – Byłam przerażona, kiedy wreszcie wpuściła mnie do mieszkania. Takiego brudu i bałaganu nigdy wcześniej u niej nie widziałam.
– A ja byłam wściekła na to, jak Alka wygląda – wspomina Gienia. – Zaniedbana, wychudzona… Błagałam ją, żeby wstała z łóżka, ogarnęła się! Ale nic do niej nie docierało. Płakałam z bezsilności!
– Ludzie często czują się bezradni, gdy w otoczeniu ktoś ma depresję – stwierdza Jadwiga, z zawodu lekarz geriatra.
– Jadziu, to przecież ty wpadłaś na pomysł, żeby dać Ali jedno z kociąt mojej Chmurki! – zauważa Baśka. – Pamiętasz, bałyśmy się, że odrzuci nasz podarunek.
– A tymczasem Alka od razu wzięła Rozalię na ręce i zaczęła coś do niej szeptać. Uśmiechnęła się – przypomina sobie wyraźnie wzruszona Zosia.
– Opieka nad pupilem bywa bardzo skutecznym lekiem antydepresyjnym – zaczyna Jadwiga. – W swoim gabinecie często wypisuję „receptę na miłość do zwierzaka”. Pacjent ustala jaka ma być rasa, wiek oraz imię przyszłego domownika, a ja umieszczam te dane na specjalnym druku, który zaprojektował mój wnuczek.
– A jak pacjent nie może wziąć do domu zwierzaka? – pyta Gienia.
– Nie szkodzi! – odpowiada Jadzia. – Bywa, że sama rozmowa o tym pomyśle przynosi ulgę. Przypomina – zwłaszcza ludziom samotnym – że mogą być komuś potrzebni.
– Jadziu, a co mówisz pacjentom, gdy ich pupil umiera? – zadaje kolejne pytanie Gienia. Widać, że temat relacji opiekunów z podopiecznymi mocno ją angażuje.
– Mówię, że rozumiem ich ból, smutek, nagłe poczucie pustki – odpowiada Jadwiga. – Odszedł bowiem z ich życia ktoś bardzo bliski, kogo darzyli miłością. Bywa, że zastanawiamy się nad formą pożegnania pupila. Często trzeba uświadomić właścicielom, że nie wolno pochować ulubieńca w przydomowym ogrodzie, na osiedlowym trawniku czy w pobliskim parku. W naszym kraju można to zrobić jedynie na odpowiednim cmentarzu. Ich wykaz jest na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Weterynarii. Samodzielny pochówek zwierzęcia w ziemi stanowi wykroczenie (art. 154 § 2, art. 162 § 1 k.w.). Grozi za to mandat do 1000 złotych.
Jak pochować zwierzę?
– A co się dzieje z ciałem naszego zwierzaka, jeśli zakończył życie w lecznicy? – pyta Gienia.
– Zabierze je stamtąd firma transportowa zajmująca się zbieraniem „odpadów zwierzęcych”. Potem zostanie spalone wraz z ciałami wielu innych zwierząt.
– Stop! – przerywasz. – Alicja się załamie wiedząc, że Rozalia została potraktowana jako „odpad zwierzęcy” i spalona z innymi zwierzętami. Jej kotkę trzeba skremować osobno.
– I pochować w osobnym grobie – dorzuca Zosia.
– Słuchajcie, przypomniałam sobie coś – wtrąca Gienia. – Czytałam ofertę firmy zajmującej się pochówkiem zwierząt. Zapewniali, że oprócz urny na prochy, można u nich zamówić biżuterię pamiątkową. Na wisiorku, w którym jest odrobina prochów skremowanego pupila, można umieścić też jego wizerunek albo odcisk łapki.
– To już chyba lekka przesada! Ludzie powariowali! – Czesław nie kryje oburzenia. – I ty też! Kiedy stałaś się ekspertem od kocich pogrzebów? – zwraca się do żony.
– Kiedy Astor wpadł pod auto! – krzyczy Gienia. – Nie pamiętasz, jak twój jedyny wnuk rozpaczał? Długo szukałyśmy z Elżunią sposobu, żeby Stasia pocieszyć. Pomógł dopiero pogrzeb ukochanego wilczura na cmentarzu dla zwierząt. Ale ciebie to nie obchodziło! Nie pomagałeś.
– To prawda, że ludzie długo i nieraz bardzo głęboko przeżywają śmierć swoich podopiecznych – wyjaśnia Jadwiga. – Potrzebują wtedy wsparcia! Zakładają nawet specjalne grupy, w których znajdują zrozumienie.
– Co jeszcze można zrobić dla opiekunów zmarłych zwierząt? – dopytuje Gienia.
– Często oglądam z nimi zdjęcia ulubieńców. Słucham wspomnień. Niekiedy proponuję, żeby te poruszające historie spisać i opublikować. Raz się udało! W lokalnej gazecie wydrukowano opowieść mojego pacjenta o jego przyjaźni z emerytowanym psem policyjnym – odpowiada Jadwiga.
– Czytałam, że zrozpaczonym opiekunom pomaga przejść przez żałobę po pupilu stworzenie „miejsca pamięci”. To może być drzewko w ogrodzie, albo figurka kotka lub pieska przy łóżku. Niektórzy wieszają wizerunek ulubieńca na ścianie. Przypominam sobie, że znajoma zamówiła artystyczny portret swojej zmarłej kotki – dorzuca Zosia.
– A wiecie coś o Tęczowym Moście? – pytasz.
– ???
– Po Tęczowym Moście zmarłe zwierzęta przedostają się do nieba. Tam na pięknej zielonej łące uwalniają się od cierpienia i odzyskują zdrowie. W otoczeniu innych szczęśliwych zwierząt czekają na spotkanie ze swoimi opiekunami – wyjaśniasz.
Historia Tęczowego Mostu
Koncepcja Tęczowego Mostu wywodzi się z lat 50. XX wieku. Jej autorką jest Edna Clyne-Rekhy. To ona po śmierci swego psa, Majora, stworzyła opowieść o jego dalszym szczęśliwym życiu w niebie dla zwierząt. Niezliczone wersje tej opowieści opierają się na tym samym motywie. Ukochany zwierzak umiera, trafia w niebie na zieloną łąkę, gdzie zdrowy i radosny oczekuje opiekuna, zostawionego po przeciwnej stronie Tęczowego Mostu.
– Jadziu, na pewno skorzystamy z twoich doświadczeń – podsumowujesz rozmowę. – Wrócę jednak do mojego pytania. Kto da pieniądze na pogrzeb Rozalii?
Przez chwilę twoi przyjaciele milczą, ale potem wszyscy podnoszą ręce.
Artykuł jest częścią cyklu „Głowa w równowadze”, w których psycholog Bożena Uścińska pomaga swoim czytelnikom i pacjentom Przychodni Miejskiej w Pieszycach spojrzeć na codzienne życie i spotykające nas wszystkich dylematy, trudności i problemy z perspektywy naszego własnego dobrostanu.
Zachęcamy do czytania, dumania i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami.
Kolejny tekst już za dwa tygodnie.
Zobacz również:
-
Walentynki w pewnym wieku
Na miłość nigdy nie jest za późno, a walentynki mają chrześcijańskie korzenie!Walentynki w pewnym wieku
Na miłość nigdy nie jest za późno, a walentynki mają chrześcijańskie korzenie! -
Nie tylko praca
Psycholog Bożena Uścińska w kolejnym felietonie z cyklu „Głowa w równowadze" podpowiada, jak na spokojnie i ze zdrowym rozsądkiem podejść to listy swoich zadań i obowiązków, by praca nie zdominowała naszego życia.Nie tylko praca
Psycholog Bożena Uścińska w kolejnym felietonie z cyklu „Głowa w równowadze" podpowiada, jak na spokojnie i ze zdrowym rozsądkiem podejść to listy swoich zadań i obowiązków, by praca nie zdominowała naszego życia. -
Czyste biurko – jak dbać o ochronę danych w pracy
O polityce czystego biurka, która może nas uchronić przed wieloma problemami.Czyste biurko – jak dbać o ochronę danych w pracy
O polityce czystego biurka, która może nas uchronić przed wieloma problemami.