Wśród sąsiadów bezpieczniej
10.03.2025 r. l Bożena Uścińska
Stoisz pod tablicą ogłoszeń, na której dziś rano pojawiło się krótkie ogłoszenie.
„Drodzy Sąsiedzi! Zapraszam na spotkanie w najbliższą środę o godz. 18:30. Zbieramy się w hallu na parterze. Temat: nasze bezpieczeństwo. Zofia Kowalik, Przewodnicząca Rady Wspólnoty Mieszkaniowej Orzechowa 3”.
– Przyjdzie pani? – pytasz stojącą obok sąsiadkę, która najdłużej mieszka w waszej kamienicy. Jej rodzina przybyła tu zaraz po II wojnie światowej. Kobieta z rozrzewnieniem wspomina zażyłość pierwszych lokatorów i często narzeka na słabnące więzi sąsiedzkie.
– Przyjdę! Czas najwyższy zrobić porządek z sublokatorami! – odpowiada pani Irena. – Ciągle się zmieniają. Hałasują. Sprowadzają nie wiadomo kogo.
– I mogą być niebezpieczni – wzdychasz przypominając sobie incydent sprzed kilku dni. – Wie pani, co spotkało Janicką? Student spod dwunastki tak ją popchnął, że upadła. Ma złamane biodro.
– I boi się sama wychodzić z domu – kończy rozmowę pani Irena.
Nie gódźmy się na przemoc
– Witam zebranych – zaczyna pani Kowalik. – I od razu przejdę do meritum. Nie może się powtórzyć to, co spotkało panią Janicką! Musimy zadbać o nasze bezpieczeństwo. Jakieś propozycje?
– Wyrzucić tego studenta, który podniósł rękę na Janicką. Jak pan go może jeszcze trzymać? – zwraca się do właściciela lokalu nr 13 pan Anatol.
– Nie pana sprawa, kto u mnie mieszka! – oburza się Patryk Kaleta, od trzech lat właściciel lokalu, gdzie doszło do przemocy.
– To sprawa nas wszystkich – zaczyna Kowalikowa. – Będziemy stanowczo reagować na agresję. Dzielnicowy dostał notatkę z tego zajścia! Powiadomiliśmy też uczelnię studenta. Wysłaliśmy list polecony do jego rodziców.
– Za moimi plecami? – Kaleta robi się purpurowy.
– Dzwoniliśmy do pana w tej sprawie. Pisaliśmy smsy. Zarządca wystosował odpowiednie pismo. Ale pan nie reagował!
– Pozwę was wszystkich do sądu! – krzyczy właściciel.
– A nie swojego lokatora? – mówi równie podniesionym głosem pani Irena. – Za to, że nas obrażał i groził biciem? I za to, że zniszczył klomb? W nocy tak pokopał drzwi wejściowe, że zniszczył zamek. Teraz każdy obcy może tu wejść!
– Skoro o drzwiach mowa – wtrąca pani Anna. – Nie chce się smarkaczom schodzić do gości, więc wkładają cegłę w drzwi wejściowe, w drzwi od podwórka. Dlaczego właściciele na to pozwalają?
– Niech się pani odczepi od wynajmujących. Może wreszcie ktoś zgłosi, że domofony są zepsute! – grzmi właścicielka mieszkania z trzeciego piętra. Jest pierwszy raz na zebraniu odkąd kupiła mieszkanie.
– A pani sama nie może zadzwonić do zarządcy? – krzyczy lokator spod dwójki. – Łatwo wynająć i zrzucić interwencje na sąsiadów.

Przestrzegajmy regulaminu
– Zwracam się do wynajmujących – pani Kowalikowa przerywa coraz ostrzejszą wymianę zdań. – Czy państwa lokatorzy znają regulamin naszej wspólnoty?
– Mamy coś takiego? – pyta półgłosem siedzącą obok kobietę nieznany ci mężczyzna. Sąsiadki wyjaśniają ci, że w zeszłym miesiącu kupił mieszkanie na drugim piętrze.
– Niech podniosą rękę właściciele, których lokatorzy znają nasz regulamin – prosi przewodnicząca spotkania.
– Nikt nie podniesie! – mówi z rezygnacją pan Anatol.
– Niestety, ma rację – myślisz. Jesteś zawiedziona, bo wiele czasu zajęło ci opracowanie tego dokumentu.
Stosujmy zasadę ograniczonego zaufania
– Czy właściciele mogliby przedstawiać nam swoich lokatorów? – pyta pani Irena. – Tyle nieznajomych się u nas kręci!
– Czytałam w Onecie wywiad z rzecznikiem Komendy Stołecznej Policji – mówi Zuzia, wnuczka pani Józefy. Pomogła babci przyjść na zebranie. – Mówił, żeby stosować ograniczone zaufanie do każdej obcej osoby. Jeżeli ktoś dzwoni domofonem, najlepiej nie otwierać, jeśli nie wiemy, kim jest. Nie wpuszczajmy też osób, które mówią, że idą do sąsiadów. Mają dzwonić do nich, by im otworzyli.
– Mów dalej, Zuziu – zachęcasz osiemnastolatkę.
– Rzecznik sugerował – kontynuuje Zuzia – żeby pytać o nazwisko i firmę jaką reprezentuje osoba, która podaje się za hydraulika, przedstawiciela kablówki czy pracownika administracji. Zaleca, by dzwonić do firmy, którą wskazuje nieznajomy i potwierdzić, czy rzeczywiście tam pracuje. Trzeba też upewnić się, że wizyta kominiarza, kogoś z gazowni, elektrociepłowni czy z administracji została zaplanowana.
– Jeśli państwo pozwolą, przeczytam jeszcze fragment tego wywiadu – mówi coraz śmielszym głosem wasza młodziutka sąsiadka. – „W przypadku osób starszych warto, żeby oprócz niej ktoś był w domu podczas wizyty speca od napraw. Można poprosić o to kogoś z rodziny, przyjaciółkę, znajomego czy po prostu sąsiada. Można też umówić się z kimś na telefon — poinformować, że przyjdzie ktoś taki, o takim nazwisku i poprosić o zadzwonienie za jakiś czas, by upewnić się, czy wszystko w porządku, albo o przyjście w przypadku gdyby nie można się dodzwonić”.
– Jaka fajna dziewuszka – myślisz z rozczuleniem o Zuzi, którą znasz od dziecka. – Może pani Józefa przepisze na nią swoje mieszkanie? Chciałabym, żeby mieszkali tu tacy młodzi, jak ona. Żeby troszczyli się o kamienicę i szanowali sąsiadów.
Nie trzymać gotówki na wierzchu i PIN-u w portfelu
– Zaraz skończę – obiecuje Zuzia. – Ale muszę jeszcze powiedzieć, że ten policjant mówił dużo o seniorach. Przestrzegał, żeby nie trzymali na wierzchu żadnych wartościowych rzeczy. Biżuteria, pieniądze i portfele powinny być schowane tam, gdzie złodziej ich nie znajdzie. PIN-y i ważne hasła lepiej, żeby nie były zapisane. I nie trzymać ich w portfelu. Nie zostawiać na wierzchu w przedpokoju kluczy do domu czy do auta, ani torebek i innych cennych rzeczy.
Nie bądźmy obojętni
– Obiecałam, że spotkanie będzie krótkie, dlatego podsumuję, o czym mówiliśmy. Pierwsza zasada to nie być obojętnym na to, co się u nas dzieje! – wylicza i poważnieje pani Kowalikowa. – Zwracajmy uwagę na wszystko, co podejrzane. Niezwłocznie informujmy o wszelkich zagrożeniach pozostałych lokatorów.
– Zuziu, będziemy wdzięczni za stworzenie grupy „Sąsiedzi” na Whatsappie – kontynuuje prowadząca zebranie. – Zróbmy też listę numerów kontaktowych do osób, które należy powiadomić w razie jakichś problemów.
– Nie wiem, czy mój pomysł jest dobry – zaczyna nieśmiało pani Anna. – Może umówmy się na jakiś znak, że potrzebujemy pomocy… Trzykrotne stuknięcie w kaloryfer?
– To bardzo dobry pomysł! – entuzjazmuje się pan Anatol. – Umówmy się na taki tajny sygnał świadczący o niebezpieczeństwie! Acha, i obserwujmy, czy przy naszych drzwiach nie pojawił się jakiś dziwny symbol. Ponoć złodzieje znaczą drzwi przyszłych ofiar!
– I reagujmy na każdy przejaw przemocy w naszej kamienicy! – kontynuuje pani Kowalikowa. – Prześlę państwu materiały na temat tego, co mogą zrobić sąsiedzi dla bezpieczeństwa współmieszkańców. Możemy naprawdę dużo, byle nie odwracać głowy, gdy coś złego się dzieje!
Uważasz, że to bardzo dobra pointa podsumowująca dzisiejszego spotkanie.
Artykuł jest częścią cyklu „Głowa w równowadze”, w których psycholog Bożena Uścińska pomaga swoim czytelnikom i pacjentom Przychodni Miejskiej w Pieszycach spojrzeć na codzienne życie i spotykające nas wszystkich dylematy, trudności i problemy z perspektywy naszego własnego dobrostanu.
Zachęcamy do czytania, dumania i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami.
Kolejny tekst już za dwa tygodnie.
Zobacz również:
-
Warsztaty dla seniorów
2025 rok to będzie rok seniorów! Wraz z Miejską Biblioteką Publiczną zapraszamy na comiesięczne warsztaty. Będzie m.in. o zachowaniu sprawności, odzyskiwaniu czasu dla siebie, Internecie, dietetyce i zielarstwie.Warsztaty dla seniorów
2025 rok to będzie rok seniorów! Wraz z Miejską Biblioteką Publiczną zapraszamy na comiesięczne warsztaty. Będzie m.in. o zachowaniu sprawności, odzyskiwaniu czasu dla siebie, Internecie, dietetyce i zielarstwie. -
Kiedy pupil odchodzi
Opieka nad pupilem bywa skutecznym lekiem antydepresyjnym, ale jego pożegnanie może być również bardzo trudnym przeżyciem. O tym, jak sobie pomóc w takiej sytuacji, pisze psycholog, Bożena Uścińska.Kiedy pupil odchodzi
Opieka nad pupilem bywa skutecznym lekiem antydepresyjnym, ale jego pożegnanie może być również bardzo trudnym przeżyciem. O tym, jak sobie pomóc w takiej sytuacji, pisze psycholog, Bożena Uścińska. -
Walentynki w pewnym wieku
Na miłość nigdy nie jest za późno, a walentynki mają chrześcijańskie korzenie!Walentynki w pewnym wieku
Na miłość nigdy nie jest za późno, a walentynki mają chrześcijańskie korzenie!