Nie zawsze łatwy Dzień Matki

26.05.2025 r. l Bożena Uścińska

dzień matki - środek.jpeg

 

– Panie doktorze, wysłać fragmenty pamiętnika na konkurs internetowy? Ten dla matek dzieci ze spektrum autyzmu? – zwracasz się do siedzącego naprzeciw terapeuty. – Wspomniałam o nim podczas poprzedniej sesji.

– Mówiłem już, że pomysł mi się podoba. Dlaczego wracamy do tego tematu? – słyszysz w odpowiedzi.

– Bo po wizycie przestraszyłam się, że ktoś odkryje moją tożsamość. A nie chcę być rozpoznana, z kilku powodów. Po pierwsze, obawiam się  opinii rodziców moich uczniów. Mogliby uznać, że nie jestem wystarczająco kompetentna jako pedagog. Po drugie, rodzina po przeczytaniu tekstu pewnie by się obraziła, przynajmniej teściowa i były mąż. Ale najwięcej moich obaw budzi potencjalna reakcja syna. Gdyby przeczytał te zapiski, mógłby się poczuć zdradzony – wyliczasz.

– Rozumiem pani obawy. Spróbujmy wspólnie im zaradzić. Przeczytamy razem pani pamiętnik – proponuje specjalista.

Wykluczanie dziecka autystycznego

– Ten najsmutniejszy Dzień Matki zdarzył się, gdy mój syn miał prawie 13 lat. Od dwóch lat był na indywidualnym nauczaniu, wtedy już wyłącznie w domu.

– Wcześniej chodził na lekcje z rówieśnikami? – dopytuje psycholog.

– Nie, już w czwartej klasie nie uczył się razem z innymi dziećmi – wyjaśniasz. – Ale te kilka godzin na krzyż, które mu przyznano, realizował w szkole. Przynajmniej z daleka widział kolegów. W szóstej  klasie dyrektorka szkoły wymusiła na mnie zgodę, by syn miał lekcje tylko w domu. Przekonywała, że to dla dobra Aleksa, że więcej się nauczy w bezpiecznym, znanym otoczeniu. A prawda była taka, że rodzice innych uczniów zagrozili skargą do kuratorium i akcją w mediach przeciwko Aleksowi. Domagali się, by nie chodził na lekcje, nie jeździł na szkolne wycieczki i nie przychodził na szkolne imprezy. Dyrektorka przychyliła się do ich żądań.

– Jak pani to przyjęła? – pyta terapeuta.

– Do dziś się z tym nie pogodziłam – wybuchasz. – Nadal jestem zła, czasami dopada mnie rozpacz. Ale co miałam zrobić? Ustąpiłam! Zapłaciliśmy za to najwyższą cenę!

– Co dla pani oznacza „najwyższa” cena? – dopytuje terapeuta.

– Zdruzgotane poczucie zaufania do ludzi, osamotnienie i zatrzymany rozwój Aleksa – szlochasz. – Ale nie cofnę czasu, nie wróci ówczesna plastyczność jego mózgu. Od dawna jest dorosły. Nie wyćwiczył w odpowiednim czasie umiejętności potrzebnych, by być lubianym. Nie ma kolegów, przyjaciół, dziewczyny. Nigdzie nie jest zapraszany.

– A pani? – pada kolejne trudne pytanie.

– Rzadko – odpowiadasz wzdychając. – Często z sugestią, żebym przyszła sama.

– Przyjmuje pani te zaproszenia? – dopytuje twój rozmówca.

– Rzadko – mówisz cicho. – Nie radzę sobie z poczuciem winy, że ja się bawię, a Aleks siedzi sam w domu. Po takich wyjściach czuję się jeszcze gorzej.

– Szkoda, bo powinna pani mieć coś swojego, co pozwoli choć na chwilę wyjść pani z roli opiekunki – słyszysz w odpowiedzi. 

– Wiem – kontynuujesz. – Dlatego zmuszam się do takich spotkań. Tyle, że cały czas towarzyszy mi niepokój. Co chwila sprawdzam telefon, podskakuję, gdy dzwoni. Jestem czujna, jak matka maleńkiego dziecka!

– Powinna pani znaleźć pomoc… – zaczyna terapeuta.

– Panie doktorze – przerywasz. – Czy możemy później wrócić do tej sprawy? Dzisiaj chciałabym zająć się tekstem na konkurs.

– Dobrze – zgadza się lekarz. – Proszę podać mi notatki.

Wyciągasz z torebki plik gęsto zadrukowanych kartek i wręczasz je rozmówcy. Z napięciem czekasz na komentarz.

Najsmutniejszy Dzień Matki

 „Matki dostaną dziś kwiaty i życzenia od swoich dzieci. Maluchy wręczą mamom laurki z serduszkami i prezenty zrobione pod opieką nauczycielek. W szkołach i przedszkolach odbędą się długo przygotowywane występy. Padnie wiele słów o tym, jak pięknie być matką. Pojawi się wzruszenie, radość, duma z pełnienia tej trudnej roli. Na koniec będą łzy, uściski. A potem rodzinne wyprawy na pizzę czy lody, może wyjątkowy obiad w domu” – terapeuta czyta powoli, zakreślając ołówkiem niektóre fragmenty tekstu. Przez chwilę milczy, potem podejmuje czytanie. 

– „Wszystko to ominie jedną z matek – mnie! Dla Aleksa dzisiejsze święto nic nie znaczy. Nie pamięta o nim. Gdyby nawet ktoś mu przypomniał, że 26 maja każdego roku, matki obchodzą swoje święto, nic by go to nie obeszło. Ale nikt mu nie przypomniał, kolejny raz odkąd jest na indywidualnym nauczaniu. Nie zostałam też zaproszona na uroczystość w szkole. Bo i po co? Aleks musiałby się przygotować do tego spotkania. Pewnie kilka razy wybrać na lekcje, czegoś podczas nich nauczyć, coś zrobić. Dla nauczycieli jego pojawienie się w szkole to kłopot i niepotrzebna strata czasu” –  kontynuuje terapeuta.

Cierpienie osamotnionych matek

Słysząc twój szloch specjalista podnosi głowę. Długo milczy. W końcu to ty przerywasz ciszę: – Nie wyślę tego! – podejmujesz nagle decyzję.  – Po co wracać do smutnych wspomnień. Minęło tyle lat.

– Widzę, że czas nie osłabił bólu – słyszysz. – Co by go ukoiło?

– To bardzo trudne pytanie, panie doktorze – zaczynasz. – Próbowałam różnych metod. Mam wrażenie, że nic nie pomogło. Każde działanie mające dać mi odrobinę wytchnienia, ostatecznie przynosiło nowe obciążenia. Rozwód miał mnie uwolnić od ciągłych awantur i oskarżeń ze strony męża i teściowej, że jestem złą matką.

– ???

– Z góry zaznaczam, że teściowa w ogóle nie zajmowała się Aleksem! – wyjaśniasz pośpiesznie. – Ale wtrącała się i przy każdej okazji krytykowała to, jak opiekuję się rodziną. Była zła, bo liczyła, że stworzę jej synowi wygodne, bezproblemowe życie, takie jakie miał, gdy mieszkał u niej. Tymczasem autystyczne dziecko wyparło potrzeby jej ukochanego synka!

– Nadal jest pani zła na matkę byłego męża? – przerywa terapeuta.

– A jak mam nie być? – podnosisz głos. – Aleks nie ma babci, bo się na mnie obraziła i zupełnie wycofała z naszego życia. Odnoszę wrażenie, że tak jej wygodnie. Ma zresztą inne, lepsze wnuki! Po co jej Aleks?

– Mąż ma nową rodzinę – domyśla się specjalista.

– Tak – wzdychasz. – Więc problemem są również spotkania ojca z Aleksem i alimenty. Ale to ponoć klasyka gatunku! Liczy się szczęście i spokój kolejnych, nie sprawiających trudności rodzin ojców, którzy we wcześniejszych związkach mieli dzieci z niepełnosprawnościami.

chłopiec.jpeg

Ojcowie opuszczają rodziny 

– To niestety prawda – słyszysz. – Rozpada się 80 procent małżeństw, w których wychowuje się dziecko o zaburzonym rozwoju.

– Nie pomogła mi ani terapia małżeńska, ani indywidualna – wyliczasz. – Szybko porzuciłam grupę wsparcia. Uświadomiłam sobie, że nie potrzebuję kolejnych dobrych rad, tylko osoby, z którą podzielę obowiązki, przy której uda mi się czasami odpocząć.

– To dlaczego przychodzi pani do mnie? – pada uzasadnione pytanie.

– Bo zostałam sama z emocjami, które niszczą moje zdrowie  – wyjaśniasz. – Jak nie poradzę sobie ze skutkami stresu, to Aleks trafi do jakiegoś ośrodka pomocy. Lekarka powiedziała mi, że wkrótce fizycznie nie dam rady się nim opiekować. Mój kręgosłup jest w bardzo w złym stanie.

– Wróćmy do pytania, co by przyniosło pani choć trochę spokoju?

– Szczerze? – zastanawiasz się, czy powiedzieć o swoim najskrytszym marzeniu. – Chciałabym, żeby pojawił się przy mnie dobry mężczyzna – całkowite przeciwieństwo ojca Aleksa. Taki, który lubiłby mnie, mimo tego, że ciągle jestem napięta, pełna niepokoju i smutku. I który pomagałby mi, a nie złościł na brak komfortu. I który pokochałby Aleksa, choć to nie jego syn, tylko trudny, nieradzący sobie w życiu człowiek. Ale wiem, że to nie jest możliwe – podsumowujesz.

–  Czy zdaje sobie pani sprawę z tego, jak dobrą jest matką? – pada zaskakujące pytanie. – Proszę wysłać ten pamiętnik na konkurs. Chowanie się przed ludźmi nie ma sensu. Następnym razem zastanowimy się, jak reagować na opinie ludzi, którzy nigdy nie doświadczyli tego, co pani. Może to przyniesie wreszcie ukojenie!

 


 

Głowa w równowadze - cykl tekstów i porad dla mieszkańców Pieszyc

Artykuł jest częścią cyklu Głowa w równowadze, w których psycholog Bożena Uścińska pomaga swoim czytelnikom i pacjentom Przychodni Miejskiej w Pieszycach spojrzeć na codzienne życie i spotykające nas wszystkich dylematy, trudności i problemy z perspektywy naszego własnego dobrostanu.

Zachęcamy do czytania, dumania i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami. Kolejny tekst już za dwa tygodnie.

 

Zobacz również:

Przewiń do góry