Agresja na drodze
30.06.2025 r. l Bożena Uścińska
– Od razu na wstępie zaznaczam, że nie chciałem tu przyjść – oznajmiasz lekarzowi zanim jeszcze usiadłeś w fotelu naprzeciw jego biurka. – Ale żona zagroziła, że nigdy więcej nie wsiądzie ze mną do samochodu. I nigdy nie puści ze mną dzieci na wyprawę w góry!
– Bardzo kategoryczne stwierdzenie – lekarz podsumowuje twoją nieco zaczepną wypowiedź. – Proszę usiąść i po kolei opowiedzieć, jak pan trafił do mojego gabinetu.
– To było w długi weekend, w maju tego roku – zaczynasz relację. – Wracaliśmy z Zakopanego. Jechał pan doktor kiedyś zakopianką?
– Jechałem.
– To wie pan, że na tej drodze może się człowiek przekręcić – podnosisz głos. – Żółwie tempo, auta co chwila się zatrzymują, godzinami stoi się w korku. I jeszcze to trąbienie, wyzwiska, jakieś durne miny, obraźliwe gesty i kierowców, i pasażerów. Tego się nie da wytrzymać!
– To wtedy żona zagroziła, że nie będzie z panem jeździć? – domyśla się psychiatra.
– Wtedy! – potwierdzasz – Choć początkowo nie bardzo przejmowałem się jej gadaniem. Od lat tak ze mną pogrywa.
– Pogrywa? – powtarza twoje słowa słuchający cię z uwagą psychiatra.
– Tak, to jej stałe zagrywki – kontynuujesz. – Chce rządzić. W domu się jej udaje, więc w aucie też próbuje. Ciągle mnie poucza, jak prowadzić, uważa, że lepiej zna przepisy i że sama prowadzi dużo bezpieczniej.
– Podziela pan tę opinię? – pada pytanie, które wyprowadza cię z równowagi.
– Chyba pan żartuje?! – krzyczysz. – Marta to najgorszy typ kierowcy – złośliwie pedantyczny. Nawet na pustej drodze potrafi jechać 40 km na godzinę, bo taki był znak. Świętego by wyprowadziła z równowagi!
– A pan nie respektuje takich ograniczeń?
– Panie doktorze, bądźmy poważni! Przepisy są dla ludzi, czy ludzie dla przepisów? – mówisz zaskoczony.
– Przepisy są dla naszego bezpieczeństwa – zaczyna specjalista, ale nie kończy gdyż znowu mu przerywasz…
– Ciekawe, jak by pan reagował, gdyby w czasie jazdy siedzący obok pasażer co chwila łapał pana za łokieć? – zmieniasz wątek.
–To bardzo niebezpieczne – słyszysz w odpowiedzi.
– No właśnie, a Marta w ten sposób zmusza mnie, bym zdjął nogę z gazu! Przyzna pan, że to przez nią w aucie puszczają mi nerwy – mówisz z nadzieją, że przekonałeś rozmówcę.
– Chyba nie do końca się rozumiemy – jednak lekarz oponuje.
– Myślę, że niepotrzebnie próbuje pan zachować bezstronność. Przecież nie powiem Marcie, co usłyszałem. Obiecuję! Mogę o coś jeszcze zapytać? – dodajesz. – Czy można zwracać ojcu uwagę przy jego dzieciach?
– To skomplikowane – zaczyna ostrożnie specjalista, ale znów nie pozwalasz mu skończyć.
– To bardzo proste – podnosisz głos. – Nie podważa się autorytetu ojca! Ale moja żona się nie hamuje i przy synach wytyka mi, że przeklinam w czasie jazdy. A co ma mnie szlag trafić, byle tylko zachować dobre maniery?
– Widzę, że ma pan krótki lont – stwierdza lekarz. – W innych sytuacjach też tak szybko pan wybucha?
– Zdarza się – przytakujesz! – Ale myślę, że generalnie jestem jak inni doświadczeni kierowcy. Każdemu, kto umie jeździć przeszkadza chyba ta bezmyślna hołota, której pełno na drogach. Powystrzelałbym tych bezmyślnych aroganckich tępaków, zwłaszcza młodych! Kto im daje prawo jazdy?!
– Wróćmy do faktów – proponuje rozmówca. – Tych, które poprzedziły nasze spotkanie.
– Była okropna awantura z Martą o mandat, niestety wysoki. – wyjaśniasz. – Dostałem go parę kilometrów po zjeździe z zakopianki.
– Za co konkretnie?
– Za przejechanie skrzyżowania na późnym pomarańczowym – odpowiadasz.
– Miał już pan podobne zdarzenie? – pada pytanie.
– Przyznaję, że miałem – odpowiadasz niechętnie. – Ale zawsze pod przymusem! Najczęściej, by uniknąć spóźnienia. Albo, gdy raz za razem musiałem hamować, bo przy dojeździe do przejścia, zmieniała się sygnalizacja. Mam pecha!
– Czyli często?
– Co dla pana doktora znaczy często? – nie ukrywasz już irytacji. – Przejeżdżam, jak muszę! Człowiek nie może być ciągle blokowany przez jakichś gapowatych jełopów, przyzna pan?
– Rozumiem frustrację, ale chciałem jeszcze poznać kilka innych faktów. Co jeszcze żona panu zarzuca w związku z prowadzeniem auta?
– Trzyma pan jej stronę? – oburzasz się. – Uprzedzam, nie dam się wpędzić w poczucie winy, ani panu, ani tej żmii!
– Żmii? – specjalista podnosi brwi.
– Mojej żonie! – krzyczysz. – Wmawia mi, że mam mózg gada. Skoro tak, to dla mnie jest zwykłą żmiją. Zarzuca mi, że jestem wstrętną gadziną – prymitywną, utrudniającą normalnym ludziom spokojną jazdę. Że powinienem się leczyć! I przede wszystkim dorosnąć! Niezła żonka, co?
Furia drogowa
– Umówmy się, że nie będę oceniał pańskiej żony – lekarz wciąż mówi spokojnie, waży słowa. – Ale jestem ciekaw, czy pańska żona wspomniała o pojęciu „wściekłość drogowa”? I czy mówiła o tej części naszego mózgu, którą specjaliści określają mianem „gadziego mózgu”?
– Czy żona wspomniała? – unosisz się. – Kilka razy w tygodniu! Można by jej zaocznie przyznać specjalizację z psychologii ruchu drogowego. Żeby pan doktor wiedział, jak mnie wkurzają te jej wykłady i te jej mądre miny, i poczucie wyższości. Cały czas mnie ocenia i poucza!
– Czyli wie pan, że agresja na drodze bywa nazywana „furią” lub „wściekłością drogową”? – upewnia się twój rozmówca. – I że opisuje takie zachowania kierowców, jak lekceważenie przepisów, zwłaszcza nieliczenie się z nakazami ograniczenia prędkości, wymuszanie pierwszeństwa, jechanie zderzak w zderzak, oślepianie czy zajeżdżanie drogi innym kierowcom, gwałtowne hamowanie, ciągłe używanie klaksonu, miganie światłami, wyzwiska i obraźliwe, prowokujące gesty?
– Moja żona zwykle kończy taką litanie dodając, że wściekłość drogowa to także okładanie ludzi pięściami, plucie na nich, przytrzaskiwanie im rąk drzwiami od auta – nagle przerywasz i głęboko się zamyślasz.
– Przerwał pan – słyszysz jak z oddali.
– Tak, bo przypomniało mi się, kiedy Marta zapowiedziała ostateczny koniec wspólnych wypraw samochodem. To było w zeszłą niedzielę, wracaliśmy od teściów. Jakiś, nie powiem kto, zajechał mi drogę, więc pogroziłem mu pięścią. On pokazał mi gest strzelania w głowę. Potem prawie przykleił mi się do zderzaka. Próbowałem go kiwać, jechałem slalomem. Dzieci krzyczały, żona płakała. Zagroziła, że jak nie odpuszczę, zadzwoni na policję.
– Jaki był koniec tej historii?
– Dogoniłem dziada na stacji benzynowej i przyłożyłem mu z liścia – odpowiadasz z satysfakcją.
– I tyle? – dziwi się lekarz.
– Na razie policja się nie zgłosiła – odpowiadasz. – Ale żona oświadczyła, że z furiatem o mózgu prehistorycznego gada nie będzie więcej jeździć.
– Myślał pan już o tym, co zrobić, by jeździć mniej ryzykownie? – pada kolejne pytanie.
– Właściwie to najpierw chciałbym zrozumieć, o co chodzi z tym gadzim mózgiem – mówisz już nieco spokojniejszym tonem.
Mózg gadzi u człowieka
– Uprzedzam, że zrobię wykład, jak pana żona – słyszysz w odpowiedzi. – Otóż, wściekłość drogowa często bywa kojarzona z reakcjami wywołanymi przez gadzi mózg, czyli najstarszą ewolucyjnie część naszego mózgu. Odpowiada za reakcje instynktowne, w tym obronę i atak. Kiedy kierowca doświadcza frustracji, na przykład, gdy ktoś zajedzie mu drogę, może zareagować silną reakcją emocjonalną, która aktywuje gadzi mózg. Wówczas, niezależnie od realnego zagrożenia, prowadzący może odczuwać potrzebę obrony lub ataku.
– Chyba częściej ataku? – upewniasz się.
– Możliwe – nie zaprzecza twój rozmówca. – Mózg gadzi, inaczej zwany mózgiem paleossaczym – kontynuuje lekarz – występuje u wszystkich kręgowców, u gadów i ssaków, w tym u ludzi. W jego skład wchodzą:
- Pień mózgu, który reguluje podstawowe funkcje życiowe (oddychanie, praca serca, temperatura ciała),
- Rdzeń kręgowy, który odpowiada za odruchy i przekazywanie informacji do i z mózgu,
- Jądra podstawy, które są odpowiedzialne za dominację, zachowania terytorialne i reakcję typu walcz lub uciekaj.
– To ciekawe – mówisz trochę niepewnie. – Ale co dokładnie robi ten gadzi mózg?
Funkcje mózgu gadziego
– Wyliczę – odpowiada lekarz. – Przypomnę, że chociaż mózg gadzi jest ewolucyjnie najstarszy, jest on nadal obecny i aktywny u ludzi. Jest ważny, gdyż odpowiada za:
- Podstawowe funkcje życiowe (regulacja oddychania, pracy serca, temperatury ciała, głodu, pragnienia),
- Instynktowne zachowania (zachowania związane z przetrwaniem, takie jak jedzenie, ucieczka, walka, popęd seksualny),
- Reakcje stresowe (uruchamianie reakcji „walka, ucieczka lub zamrożenie” w sytuacjach zagrożenia).
– Podkreślę, że chęć walki stymulowana jest przez złość, pobudzenie i problemy ze skupieniem uwagi – uściśla specjalista. – Silny stres sprzyja kurczeniu się mięśni i wyczuleniu na dźwięki o niskich częstotliwościach. Tryb ucieczki charakteryzuje się natomiast wycofaniem i lękiem, a jeśli trwa zbyt długo, może upośledzać koncentrację i obniżać samoocenę. W trybie zamrożenia następuje unikanie, spadek motywacji do działania, pojawia się apatia. Jedną z głównych funkcji gadziego mózgu jest rozróżnianie pomiędzy zagrożeniem a bezpieczeństwem, co sprowadza się to do natychmiastowej oceny tego, czy w otoczeniu znajdują się znane przedmioty, osoby oraz jakiej reakcji wymaga dana sytuacja.
– Można jakoś zapanować nad tym gadzim mózgiem? – pytasz trochę zdezorientowany i… zrezygnowany.
Kontrola wściekłości drogowej
– Można zapanować – słyszysz w odpowiedzi – i tym samym wpływać na obniżenie agresji na drodze. Przede wszystkim trzeba unikać przeciążania mózgu równoczesnym wykonywaniem wielu czynności.
– Czyli jedna sprawa na raz – podchwytujesz.
– Tak i kończenie zadań, zanim przejdziemy do kolejnych – uzupełnia specjalista. – Polecam też zwykłe metody wpływające na dobrą kondycję układu nerwowego: wystarczająco długi sen, regularny wysiłek fizyczny, ćwiczenia oddechowe, spędzanie czasu na łonie natury.
– Moja żona twierdzi, że powinienem dużo rozmawiać z ludźmi, czyli przede wszystkim z nią – dodajesz.
– Rozmowy tak, ale takie, podczas których unikamy oceniania innych, przypisywania im złych intencji albo wyolbrzymiania ich błędów – słyszysz w odpowiedzi. – Warto także poznać techniki rozwiązywania sytuacji konfliktowych. To dosyć trudne, ale nie niemożliwe.
– Ale czy to dla mnie? Jestem nerwus – dodajesz samokrytycznie.
– I dla pana, i dla innych – wyjaśnia lekarz. – Kluczem do sukcesu jest opanowanie emocji w sytuacji stresowej. Mówiąc przystępniej, robienie wszystkiego, by się nie nakręcać. I przede wszystkim przestrzegać przepisów prawa drogowego!
Artykuł jest częścią cyklu „Głowa w równowadze”, w których psycholog Bożena Uścińska pomaga swoim czytelnikom i pacjentom Przychodni Miejskiej w Pieszycach spojrzeć na codzienne życie i spotykające nas wszystkich dylematy, trudności i problemy z perspektywy naszego własnego dobrostanu.
Zachęcamy do czytania, dumania i dzielenia się z nami swoimi spostrzeżeniami. Kolejny tekst już za dwa tygodnie.
Zobacz również:
-
Nie tylko praca
Psycholog Bożena Uścińska w kolejnym felietonie z cyklu „Głowa w równowadze" podpowiada, jak na spokojnie i ze zdrowym rozsądkiem podejść to listy swoich zadań i obowiązków, by praca nie zdominowała naszego życia.Nie tylko praca
Psycholog Bożena Uścińska w kolejnym felietonie z cyklu „Głowa w równowadze" podpowiada, jak na spokojnie i ze zdrowym rozsądkiem podejść to listy swoich zadań i obowiązków, by praca nie zdominowała naszego życia. -
Wśród sąsiadów bezpieczniej
Więzi sąsiedzkie mogą być wielką siłą – we wspólnocie łatwiej o bezpieczeństwo i pomoc w razie kłopotów. Wspólnota sprawia, że nie jesteśmy obojętni.Wśród sąsiadów bezpieczniej
Więzi sąsiedzkie mogą być wielką siłą – we wspólnocie łatwiej o bezpieczeństwo i pomoc w razie kłopotów. Wspólnota sprawia, że nie jesteśmy obojętni. -
Alienacja rodzicielska
Alienowanie dziecka od jednego z rodziców może mieć poważne konsekwencje: od zaburzeń emocjonalnych, przez zerwanie więzi z rodzicem, aż do problemów społecznych i trudności w nawiązywaniu kontaktów.Alienacja rodzicielska
Alienowanie dziecka od jednego z rodziców może mieć poważne konsekwencje: od zaburzeń emocjonalnych, przez zerwanie więzi z rodzicem, aż do problemów społecznych i trudności w nawiązywaniu kontaktów.